Wygląda na to, że nie jesteś zalogowana.
2023-06-16T16:59:19+02:00
Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kalina Krukowska
Kalina Krukowska
7 stycznia 2022 17:34

poskładałam klocki i mam swoją traumę nieuleczoną, która mnie dzisiaj dorosła staeczną kobiete paralizuje, w niektórych sytuacjach nawet jest tak ze prawie sikam ze strachu. A mianowicie chodzi o cos jak mnie ktos na czyms przylapie, ze zrobilam cos zle, cos nie tak, nawet sam widok policji – jak wiem, ze nie mam nic na sumieniu powoduje we mnie niepokoj. jak bylam w pracy to nawet balam sie owierac skrzynke mejlowa, zebym przypadkiem nie znalazla tam jela z opierdzielem, albo dostawalam zawalu jak dzwonil telefon sluzbowy, szczegolnie jak szef, albo szef szefa – zawal.Wiem, ze tak mam od dawna, ale teraz dopiero wiem skad to jest. pewnie jak bylam mala, mama przylapala mnie na jakiejs”zbrodni” i nawrzeszczala na mnie, a ja sie przestraszylam prawie sie posikawszy, w ogole jestem generalnie lękliwa, jak ktos za mna cos nagle powie to sie bardzo przestraszam. jak ogladam film i widze ze ktos klamie, sciemnia, albo robi cos nielegalnego to az mnie w srodku skreca, boje sie, ze to sie wyda i co wtedy???

Katarzyna
Katarzyna
1 lutego 2024 14:28

Kiedy pierwszy raz robiłam (chciałam zrobić) to ćwiczenie, to tylko je przeczytałam i odłożyłam. Stwierdziłam, że pustka… Zostawiłam na dwa dni, tak aby wrócić do nich wypoczęta (zwykle robię lekcje wieczorem). Wróciłam do lekcji po dwóch dniach i zadanie odrobione. Wniosek właściwie mam jeden ogólny. Sprawdzić, czy to co się dzieje, jest moje; jeśli mnie coś irytuje, sprawdzić co i przepracować; i generalnie robić swoje, po swojemu :)

Karolina Z
Karolina Z
15 kwietnia 2024 13:53

To niesamowita synchronizacja bo w ostatnim tygodnia zadziały ogromne zmiany w moim zyciu osobistym. Malzenstwo wisialo na włosku, po latach poznawania siebie myslalam, że kocham siebie, tyle rzeczy zrobiłam dla siebie wychodzac ze strefy komfortu, myslalam ze nawet męża nie potrzebuje, najlepiej by bylo jakby sobie poszedł nawet do innej kobiety- tak myślałam. I w ostatnim tygodniu duzo się działo, tyle łez i emocji, poczucie straty wrecz żałoby jakby umarła jakas ćzęść mnie. Podjeliśmy ostatnią próbę ratowania tej relacji. Rozmowy bliskość docenianie małych rzeczy, różne ćwiczenia.
I nagle zrozumiałam! zamknęłam moje wewnętrzne dziecko w twierdzy by juz nie cierpiało. Moj wewnetrzny dorosły mówil kochasz siebie i nie potrzebujesz żadnego mężczyzny czy bliskości. Podczas tej transformacji wypuściłam moje dziecko na wolność, i wiecie jak się czuję? Jak zalekniony maluch, bezbronny że mnie mąż zrani, że opuści. Podczas medytacji pojawił sie obraz niemowlecia zabranego od mamy, nie czułam jej bicia serca ani ciepła przez kilka dni. Później jako małe dziecko nie odstępowałam jej na krok, myślałam ze ja po prostu taka byłam zalękniona. Teraz juz wiem dlaczego. Temat tez dotyczy nie obecnego taty, który ostatnio rozburzył część muru do mojego serca, pukająć delikatnie do twierdzy. Podczas 60tych urodzin był taki szczęsliwy mocno mnie przytulił mówiąc „nie przytułałem za dziecko, to chociaż teraz…. ” tak mocno mnie trzymał, czułam ogromną miłośc ktorej mi tak brakowało przez te lata i akceptacje.

Jako nastolatka w partnerach szukałam zapewnienia, że mnie nie zostawią, że kochają. Oczywiscie zostawiali co wynikało ze strachu przed tym, wtedy tego nie rozumiałam. Założyłam: koniec! od tej pory dziecka nie ma, zamknięte w świętej twierdzy, gdzie nikt juz go nie zrani. Kolejne relacje zawsze kończyłam ja bo zawsze cos było nie tak. Sama ich przyciągnęłam by móc mieć ostatnio słowo.

Patrzę na męza i wystraszona czuje jak ono prosi „zaopiekuj sie mną, obiecaj że będziesz” i rozumiem ze to jest ten moment, kiedy mój dorosły je ukochuje i przytula, nikt mi nie da tego dopoki sama sobie tego nie dam. Kosztuje mnie to wiele łez, bo nagle czuje sie jakbym znowu była dziecikiem i zaczynała od nowa, a nieczucie było takie wygodne;(.

Last edited 11 dni temu by Karolina Z