Świetne ćwiczenie!
Ja mam problem z przyjmowaniem komplementów od mężczyzn. Zawsze mam w tyle głowy, że robią to w jakimś konkretnym celu i włącza mi się alarm: “bądź uważna, ktoś chce cie wykorzystać”.
Pochwałom w pracy także towarzyszy pewien rodzaj zdziwienia i niedowierzania.
Ale zauważyłam to już u siebie jakiś rok temu i zaczęłam nad tym pracować. Dopuszczam już do siebie ta radość z kompletu czy uznania. Wewnętrzny dialog jeszcze jest, ale dziękuję mu, za ostrzeżenie i cieszę się uznaniem.
Pracuje b intensywnie nad komplemenowaniem moich dzieci. Nie chodzi o to, że nie potrafię, tylko bardziej, żew niektórych sytuacjach po komplemencie zaraz dorzucam jakieś rady co mogło być jeszcze lepiej. Np.: posprzątają pokoje, ja mówię: “wow, super wygląda. Ładnie posprzątałaś, ale.. “i moje oczy szukają jakichś niedociągnięć i dorzucam, że tu mogłabyś jeszcze posprzątać, albo tego jeszcze zapomniałaś. I cały czar pryska.
Teraz staram się podkreślac to co zrobiły dobrze, a o tym o czym zapomniały mówię następnym razem przypominając o posprzątaniu pokoi. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale ja jak na razie czuje się z nim dobrze i dzieci też.
Fajne to z dziećmi, ma sens. Na pewno gdy Ty sama otworzysz się na przyjmowanie i dawanie w równej wymianie to też łatwiej będzie po prostu dzieci chwalić, bez wypominania. A one nie będą oczekiwały też – śladami Twoich wibracji, że coś dopowiesz, co sprawiłoby że czar mógłby prysnąć.
Anita Drzymała
11 czerwca 2021 11:57
no właśnie tu chyba mam dużo do zrobienia – jak dostawałam nagrodę za pracę na uczelni, albo w pracy wygrywałam konkurs to idąc odebrać skupiałam się na tym, żeby się nie potknąć , czułam wstyd ,że wszyscy na mnie patrzą i zawsze było to dla mnie ciężkie przeżycie. co do ciała to oczywiście ogniste rumieńce, spocone ręce i trudności z oddychaniem – mimo,że cieszyłam się z wygranej czy docenienia za dodatkową pracę – uwieńczenie tego na forum publicznym totalna trauma
Powiązane jest to z poczuciem własnej wartości i poczuciem tego, że zasługuję lub nie :) Ale nad tym właśnie pracujesz <3
Aleksandra Pawliszyn-Dżoń
21 listopada 2021 11:47
Z tym to mam ewidentny problem, jak mnie ktoś chwali, to zawsze pierwsza reakcja to nie, no coś ty, wcale… z tyłu głowy, zapala się lampka, czego ten ktoś chce teraz ode mnie, akcja-reakcja, odpala się zasada wzajemności i nie czuję się komfortowo, bo to takie wymuszanie komplementów z drugiej strony, a nie lubię być zmuszana do czegokolwiek. Wiem już, że trzeba szczerze podziękować i pracuję nad taką nawet automatyczną reakcją. Chwalę też i afirmuję siebie, to daje prawdziwego kopa w podnoszeniu własnej wartości. Uważność jest kluczem do radzenia sobie we wszystkich sytuacjach.
Sabina
12 marca 2023 22:47
Komplementy daję swojej rodzinie już od kilku lat. Zwracam uwagę na to co robią dobrze i chwałę.A dzieci to odwzajemniają, wspaniałe usłyszeć od trzylatki, tak po prostu, bez powodu: “mamo ty jesteś taka fajna”, ” jak ty fajnie to zrobiłaś” itp
Większy problem mam z przyjmowaniem komplementów, ale już trochę nad tym pracuje i jest o wiele lepiej niż na początku.
Katarzyna
24 stycznia 2024 17:43
Przypomniała mi się metoda “zielonej kredki/ołówka”. Zaznaczamy dzieciom na zielono, co napisały dobrze, a nie na czerwono, co napisały źle :)
Świetne ćwiczenie!
Ja mam problem z przyjmowaniem komplementów od mężczyzn. Zawsze mam w tyle głowy, że robią to w jakimś konkretnym celu i włącza mi się alarm: “bądź uważna, ktoś chce cie wykorzystać”.
Pochwałom w pracy także towarzyszy pewien rodzaj zdziwienia i niedowierzania.
Ale zauważyłam to już u siebie jakiś rok temu i zaczęłam nad tym pracować. Dopuszczam już do siebie ta radość z kompletu czy uznania. Wewnętrzny dialog jeszcze jest, ale dziękuję mu, za ostrzeżenie i cieszę się uznaniem.
Pracuje b intensywnie nad komplemenowaniem moich dzieci. Nie chodzi o to, że nie potrafię, tylko bardziej, żew niektórych sytuacjach po komplemencie zaraz dorzucam jakieś rady co mogło być jeszcze lepiej. Np.: posprzątają pokoje, ja mówię: “wow, super wygląda. Ładnie posprzątałaś, ale.. “i moje oczy szukają jakichś niedociągnięć i dorzucam, że tu mogłabyś jeszcze posprzątać, albo tego jeszcze zapomniałaś. I cały czar pryska.
Teraz staram się podkreślac to co zrobiły dobrze, a o tym o czym zapomniały mówię następnym razem przypominając o posprzątaniu pokoi. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale ja jak na razie czuje się z nim dobrze i dzieci też.
Fajne to z dziećmi, ma sens. Na pewno gdy Ty sama otworzysz się na przyjmowanie i dawanie w równej wymianie to też łatwiej będzie po prostu dzieci chwalić, bez wypominania. A one nie będą oczekiwały też – śladami Twoich wibracji, że coś dopowiesz, co sprawiłoby że czar mógłby prysnąć.
no właśnie tu chyba mam dużo do zrobienia – jak dostawałam nagrodę za pracę na uczelni, albo w pracy wygrywałam konkurs to idąc odebrać skupiałam się na tym, żeby się nie potknąć , czułam wstyd ,że wszyscy na mnie patrzą i zawsze było to dla mnie ciężkie przeżycie. co do ciała to oczywiście ogniste rumieńce, spocone ręce i trudności z oddychaniem – mimo,że cieszyłam się z wygranej czy docenienia za dodatkową pracę – uwieńczenie tego na forum publicznym totalna trauma
Powiązane jest to z poczuciem własnej wartości i poczuciem tego, że zasługuję lub nie :) Ale nad tym właśnie pracujesz <3
Z tym to mam ewidentny problem, jak mnie ktoś chwali, to zawsze pierwsza reakcja to nie, no coś ty, wcale… z tyłu głowy, zapala się lampka, czego ten ktoś chce teraz ode mnie, akcja-reakcja, odpala się zasada wzajemności i nie czuję się komfortowo, bo to takie wymuszanie komplementów z drugiej strony, a nie lubię być zmuszana do czegokolwiek. Wiem już, że trzeba szczerze podziękować i pracuję nad taką nawet automatyczną reakcją. Chwalę też i afirmuję siebie, to daje prawdziwego kopa w podnoszeniu własnej wartości. Uważność jest kluczem do radzenia sobie we wszystkich sytuacjach.
Komplementy daję swojej rodzinie już od kilku lat. Zwracam uwagę na to co robią dobrze i chwałę.A dzieci to odwzajemniają, wspaniałe usłyszeć od trzylatki, tak po prostu, bez powodu: “mamo ty jesteś taka fajna”, ” jak ty fajnie to zrobiłaś” itp
Większy problem mam z przyjmowaniem komplementów, ale już trochę nad tym pracuje i jest o wiele lepiej niż na początku.
Przypomniała mi się metoda “zielonej kredki/ołówka”. Zaznaczamy dzieciom na zielono, co napisały dobrze, a nie na czerwono, co napisały źle :)