czesc :)
ja jeszcze nie skonczylam tego cwiczenia, ale juz na poczatku pojawiaja mi sie pytania. zauwazylam, ze moja głowną przewodnia rola w zyciu jest rola matki, ale niestety nie tylko dla moich dzieci, matkuje tez mezowi i mojej mamie, na szczescie udalo mi sie gdzies w sobie odnalezc role zony i zwroce na nia wieksza uwage, ale totalnie nie umiem byc corka :( nie wiem jak mam byc dzieckiem dla mojej mamy? nasze role dawno temu sie odwrocily nie wiem kiedy i tak juz pozostalo.
dziękuję za świetny patent z rytuałami picia wody, prysznica i mycia głowy. i z myciem glowy wlasnie przechodze proces, bo powinnam ja myc co drugi dzien by czuc sie dobrze dla samej siebie, a czesto mi sie nie chce, bo dlugie wlosy itd ale zaczelam to obserwowac i wlasnie zamienilam to w rutual poprawiania sobie nastroju tym cze mam swieze wlosy a i przez to lepsza cere i samopoczucie, jak dolacze d tego jeszcze intencje <3 – boskie , to samoz piciem wody, jak sie nie pilnuje to wypije tylko 1 max 2 szkl w ciagu dnia, a teraz biore sobie to by napelnic sie tym, czym akurat potrzebuje.
wracajac do roli matki, ktora mam najbardziej rozwinietą, okazuje sie ze jak wszystkie 3 moje dzieci ida do pkola i zlobka to ja mam wyrzuty sumienia, ze moge sie opierdzielac przez chwile,tzn wlasciwie to nie pozwalam sobie na to, bo przeciez tyle rzeczy jest do zrobienia i trzeba maksymalnie wykorzystac ich nieobecnosc. a zapominam totalnie o tym ze moja energia jest wyczerpana i trzeba siebie naladowac wlasnie podczas ich nieobecnosci! ale mam to na maxa zakodowane. i czas na magie to tez dla mnie totalna nowosc i wiem, ze bedzie mi trudno, patrz powyzej, pozwolic sie sobie nudzic ;-)
A czy jesteś matką najpierw dla siebie? :)
Czy tak jak dbasz o innych, dbasz o siebie?
Ja widzę coś takiego, że ponieważ Twoja mama wyszła z tej roli (być może kiedyś była Twoim dzieckiem w innym wcieleniu i Dusze to odgrywają na nowo), to wszystko to, czego nie dostajesz, dajesz innym, licząc na to, że ktoś w końcu złapie, że też tego potrzebujesz (podświadomie).
A więc od dziś – bądź najpierw dla siebie Matką :)
S
troche wody upłyneło, ale co właśnie odkryłam, to moje! wrocilam dzisiaj do tego tematu i zaklikało mi, że moje ostatnie wybryki zak ze 2 misiace temu i mialam dwa odskoki z tego tytułu, dotyczyły wlasnie wychodzenia z roli matki w związku :) OMG! przestałam robic dla meza jedzenia z przymusu, i skladac jego ubrania! mialam przez to jedzenie wielki FOCH ze strony meza oczywiscie, bo jak to, bo teraz nasza relacja bedzie oschła, ja sobie ty sobie, bez sensu, no 3 dni byl obrazony. mnie chodzilo bardziej o to, ze nie to ze w ogole nie bede tylko bede wtedy kiedy bedzie to wynikalo z milosci a nie z przymusu (bo matka musi nakarmic swoje dzieci) i tak sie faktycznie dzieje. potem mialam jeszcze jedna akcje ze owszem zrobie obiad dla wszystkich ale ty sobie sam czlowieku nałóż, bo ja juz nie mam ochoty, tu juz nie dopuscilam do 3 dniowego focha, rozebralam to na czynniki pierwsze i do jakiegos tam konsensusu doszlismy, ale to nie wazne, wazne ze wyszlam z roli matki! nie mowie mu w co ma sie ubrac, jak ma sie obciac i to wszystko dzisiaj mi siadlo, ze to o to chodziło. i jestem zdumiona tym jak to pracuje sobie w polu, mimo nieswiadomosci mojej co sie zadziewa – to sie zadziewa. takze zasiane zarenko, informacja dzisiaj znalazla mózg, odfajkowane ;-) ciao! <3
Od kilku lat moim rytuałem jest wieczorne (tuż przed snem) dziękowanie sobie, swojemu ciału za cały caluśki dzień.
Na koniec dnia zapraszam do siebie przypominanie sobie tego, co dane mi było przeżyć i dziękuję sobie za swój udział oraz mojemu ciału, dzięki któremu doświadczyłam to, co doświadczyłam.
Szczególnie za to, co było trudne dla umysłu i niewygodne dla umysłu.. ale..jak najbardziej z radością doceniam swoje nawet maluśkie sukcesy:-)
Jestem też w tym czasie w podziękowaniu tym wszystkim ludziom i zwierzętom, które towarzyszyły mi w ciągu dnia.
Pilnuję też z łagodnością, aby ostatnie chwile (godzina lub trochę więcej) przed snem, była poza kontaktem z komputerem i telefonem. Aby ten wieczorny czas był wypełniony łagodnością w muzyce, w słowie i w obecności.
Rano, zaraz po obudzeniu jestem w podziękowaniu całemu Wszechświatowi za spędzoną noc.. za to, co stało się w ciągu nocy, za treści snu, za przebudzenia, za myśli czy emocje które sie pojawiły.
Zanim otwieram nocy witam się z moim ciałem, całym całuśkim:-) wyrażam swoją podziękę za każdą część mnie.. i zapraszam siebie do otwarcia na dzień z intencją:
Ten dzień, już od teraz jest dla mnie darem, dzięki któremu doświadczam i otrzymuję jeszcze więcej dobra, miłości i harmonii. I ja mnożę się z całym Światem Dobrem, Miłością i harmonią. Na moje 100%. Tak wybieram Ja:-)
Nidy nie wiem jakie to jest to moje 100%.. po prostu wybieram siebie i swoje 100% bycia w uważności.
I dopiero wtedy otwieram oczy.
Daję sobie jeszcze chwilkę na poczucie się samej siebie w ciele i w odczuwaniu i.. powoli wchodzę w dzień.
Chyba dłużej piszę, niż trwa ta moja codzienna wieczorna i poranna praktyka .
Miewam oczywiście też takie momenty, w których mam naprawdę trudne i ciężkie dni czy noce, kiedy boli na ciele lub w umyśle.
Jest dla mnie naprawdę błogosławieństwem praktykowanie tych rytuałów. za każdym razem (szczególnie właśnie wtedy) czuję jak jestem i w jakim miejscu jestem.
I daję sobie umiłowanie za to w jakiej jestem jakości, dobrej, trudnej, cudownej czy smuteczkowej. Bo to jestem ja.
Już dawno złapałam się na rolach jakie odgrywam w swoim życiu. Miałam wrażenie, że jestem w ciągłym schemacie. To zaczęło się zmieniać, odkąd poświęcam sobie więcej czasu na sport. Inaczej podchodzę do danego dnia.
Nie wiem dlaczego, ale mało pamiętam ze swojego dzieciństwa. To znaczy stosunek moich rodziców do nas. Nie było przemocy, ale raczej obojętność, każdy z moich rodziców robił swoje. Z perspektywy czasu wiem, że bardzo brakowało mi wspólnego spędzania wieczorów, nie graliśmy w gry, nie rozmawialiśmy, nie jedliśmy wspólnej kolacji. A po latach z tego powodu poczułam wielką pustkę.
Przyjęłam te role, zdecydowanie po rodzicach.
I wisienka na torcie;) praca. Jest coraz gorzej, tutaj zdecydowanie mamy swoje role, jak w schemacie. Moja rola z czasem zaczęła się mijać ze studiami jakie skończyłam. To znaczny, lubię prowadzić swoje lekcje, być wychowawcą. Ale poza tym mamy mnóstwo innych dziwnych ;) obowiązków, które nie sprawiają mi przyjemności.
To jest niesamowite jak mocno to czuję, że nie pasuję do roli bycia nauczycielem w dzisiejszych czasach;)
To są bardzo ważne odkrycia. Ta obojętność jak piszesz i pustka, będzie istotna w miesiącu 5 naszej pracy, kiedy będziemy pracować nad odrzuceniem i samotnością <3 Pytanie – dotyczące pracy – dlaczego jeśli ta rola Ci nie pasuje, nadal w niej jesteś? Zawsze możesz sobie nadać nową z nowym znaczeniem, nadal korzystając z bagażu doświadczeń :)
Edyta Sztejnwald
29 stycznia 2021 12:09
Witam,
Moje nawyki czy cele kiedyś jak sobie stawiałam to szybko się wypalałam bo traktowałam to jak przymus. Niedawno odkryłam jak sobie coś postanawiam to przecież ja to chcę nie muszę i mówię do siebie robisz to dla siebie bo tak chcesz. Wasze słowo RYTUAŁ jeszcze bardziej do mnie przemówił.
Jakie role, po analizie pytań zobaczyłam rolę mojej mamy jako męczennika, a ja stałam się buntownikiem bo nie zgadzałam się z tym, a z czasem sama weszłam w rolę zbawiciela teraz zobaczyłam tą zależność. Przyjmuję rolę JA JESTEM
Energia ostatnie czasy właśnie byłam wypalona ze wszystkich energii i od jakiegoś czasu powiedziałam do siebie odpuść,nic na siłę , ale miałam momenty poczucia winy że się leniem. Dzisiaj wiem, że daję sobie czas na MAGIĘ
Bez względu jak długo i jak mocno będę negować rodziców wniosek podsumowujący jest jeden. O kurcze! mam w sobie to co mnie wkurza zarówno w mamie jak i w tacie. Jestem nauczycielką jak moja mama. Z podobną pasją do tego zawodu. Ile jest jednak w tym tak naprawdę mojego skoro czuję się tak totalnie wypalona???. Z drugie strony na pytanie jaki zawód bym dzisiaj wybrała bez zastanowienia odpowiadam- nauczyciel.
Witajcie!
Tak myślę i myślę i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że wchodzę w rolę w taki sposób, jaki uważam, że być powinno. Oznacza to taki jakiego nie doświadczyłam i nie widziałam w domu rodzinnym. To trudne i wyczerpujące zadanie, a jednocześnie – złapałam się na tym-, że nieco w stylu służebnym, czyli żeby inni byli zadowoleni. Chyba pogubiłam w tym wszystkim siebie. Smutne..
Na początku może być smutne, ale zobacz jaką możliwość Ci daje na transformację to, że już masz to uświadomione. :) Teraz krok po kroku zaczynasz tworzyć nowe reguły w relacji ze sobą i z innymi.
Beata Rosik
9 marca 2021 14:20
Bardzo podoba mi się zamiana nawyku na rytuał, tym bardziej że słowo nawyk nie bardzo mi pasowało do np. porannej praktyki jogi, ponieważ dla mnie to coś więcej. Teraz mogę zmienić w rytuały inne codzienne czynności i będą dla mnie przyjemniejsze.
Jeśli chodzi o ćwiczenie to nie chciałam żeby mój związek wyglądał tak jak moich rodziców czyli taki typowy podział ról damskich męskich, widzę też że moja mama myślała zawsze o sobie na końcu, najpierw potrzeby taty i nasze a potem ona. W moim związku inaczej dzielimy się obowiązkami ale widzę u mnie dużo kalek z zachowań mojego taty (tych których najbardziej nie lubiłam).
Jestem mamą ale nie tylko dla mojej córki ale czasem dla mojego partnera i uświadomiłam to sobie dopiero teraz.
Moja najtrudniejsza rola to praca, szczególnie że od pewnego czasu zupełnie nie czuję że to moje miejsce i nie mogę i nie chcę udawać że jest ok i pewnie dlatego czuję się ostatnio zmęczona i fizyczne i mentalnie. Zaczęłam sobie pozwalać na więcej odpoczynku (teraz wiem że na magię) i wiem że czeka mnie dużo zmiana ale jeszcze nie wiem w którym pójść kierunku.
Cierpliwie rób swoje i dawaj tę przestrzeń na magię a kierunek się wyjawi <3
Agnieszka Cz
2 lipca 2021 22:43
Rola bycia zależną od męża jest ogromnym odkryciem. A nie było by tego gdyby nie Twoje pytanie/stwierdzenie Sylwia, że boję się być samicą alfa. Tak jak zawsze innym daję wsparcie, tak czas dać samej sobie 100% wsparcia.
Doszłam do wniosku że cała moja rodzina ma wielką pustkę bycia kochanym przez siebie samego i przez innych. Jakiekolwiek role odgrywali lub dalej odgrywają to brak miłości. Mam tego sporo w sobie od nich i mój mąż ma. Mamy też dzieci i dla nich i kolejnych pokoleń pragnę, mam taką olbrzymią intencje, zalać te puste przestrzenie miłością. To mocno transformujące przekonanie i kawał roboty do zrobienia.
Zmiana nawyków w rytuał jest piękną częścią tej transformacji. Dziękuje.
Ściskam mocno
Monika
Pieknie to ujelas: „zalac te puste przestrzenie miloscia”
Tak samo to czuje. Przejelam tak wiele braku, smutku, slabosci… braku milosci w pozornie kochajacej sie rodzinie. Czuje, ze jestem tu po to zeby to zmienic, powoli napelniam siebie miloscia, zeby moc przekazac ja dalej. Dla nas wszytskich.
Ewa Wrotek
16 listopada 2021 09:19
Właśnie drugi raz jestem w tej lekcji. Genialny pomysł. Już rozkminiam mój dzień po kolei od rana do wieczora jak każdemu nawykowi zmienić perspektywę. Świetna zabawa. Dziękuję dziewczyny.❤️
Moje zycie było super, ale dzięki Wam to super się mnoży i potęguje umożliwiając mi jeszcze więcej i lepiej dzielić je z innymi.
Wow! Genialne te wglądy w siebie przez pryzmat moich nauczycieli i opiekunów. Dzięki temu ćwiczeniu zrozumiałam że mam misję. I że ona była wytyczona od zawsze. I teraz widzę ten szlak. Dziękuję😘💕
czesc :)
ja jeszcze nie skonczylam tego cwiczenia, ale juz na poczatku pojawiaja mi sie pytania. zauwazylam, ze moja głowną przewodnia rola w zyciu jest rola matki, ale niestety nie tylko dla moich dzieci, matkuje tez mezowi i mojej mamie, na szczescie udalo mi sie gdzies w sobie odnalezc role zony i zwroce na nia wieksza uwage, ale totalnie nie umiem byc corka :( nie wiem jak mam byc dzieckiem dla mojej mamy? nasze role dawno temu sie odwrocily nie wiem kiedy i tak juz pozostalo.
dziękuję za świetny patent z rytuałami picia wody, prysznica i mycia głowy. i z myciem glowy wlasnie przechodze proces, bo powinnam ja myc co drugi dzien by czuc sie dobrze dla samej siebie, a czesto mi sie nie chce, bo dlugie wlosy itd ale zaczelam to obserwowac i wlasnie zamienilam to w rutual poprawiania sobie nastroju tym cze mam swieze wlosy a i przez to lepsza cere i samopoczucie, jak dolacze d tego jeszcze intencje <3 – boskie , to samoz piciem wody, jak sie nie pilnuje to wypije tylko 1 max 2 szkl w ciagu dnia, a teraz biore sobie to by napelnic sie tym, czym akurat potrzebuje.
wracajac do roli matki, ktora mam najbardziej rozwinietą, okazuje sie ze jak wszystkie 3 moje dzieci ida do pkola i zlobka to ja mam wyrzuty sumienia, ze moge sie opierdzielac przez chwile,tzn wlasciwie to nie pozwalam sobie na to, bo przeciez tyle rzeczy jest do zrobienia i trzeba maksymalnie wykorzystac ich nieobecnosc. a zapominam totalnie o tym ze moja energia jest wyczerpana i trzeba siebie naladowac wlasnie podczas ich nieobecnosci! ale mam to na maxa zakodowane. i czas na magie to tez dla mnie totalna nowosc i wiem, ze bedzie mi trudno, patrz powyzej, pozwolic sie sobie nudzic ;-)
A czy jesteś matką najpierw dla siebie? :)
Czy tak jak dbasz o innych, dbasz o siebie?
Ja widzę coś takiego, że ponieważ Twoja mama wyszła z tej roli (być może kiedyś była Twoim dzieckiem w innym wcieleniu i Dusze to odgrywają na nowo), to wszystko to, czego nie dostajesz, dajesz innym, licząc na to, że ktoś w końcu złapie, że też tego potrzebujesz (podświadomie).
A więc od dziś – bądź najpierw dla siebie Matką :)
S
troche wody upłyneło, ale co właśnie odkryłam, to moje! wrocilam dzisiaj do tego tematu i zaklikało mi, że moje ostatnie wybryki zak ze 2 misiace temu i mialam dwa odskoki z tego tytułu, dotyczyły wlasnie wychodzenia z roli matki w związku :) OMG! przestałam robic dla meza jedzenia z przymusu, i skladac jego ubrania! mialam przez to jedzenie wielki FOCH ze strony meza oczywiscie, bo jak to, bo teraz nasza relacja bedzie oschła, ja sobie ty sobie, bez sensu, no 3 dni byl obrazony. mnie chodzilo bardziej o to, ze nie to ze w ogole nie bede tylko bede wtedy kiedy bedzie to wynikalo z milosci a nie z przymusu (bo matka musi nakarmic swoje dzieci) i tak sie faktycznie dzieje. potem mialam jeszcze jedna akcje ze owszem zrobie obiad dla wszystkich ale ty sobie sam czlowieku nałóż, bo ja juz nie mam ochoty, tu juz nie dopuscilam do 3 dniowego focha, rozebralam to na czynniki pierwsze i do jakiegos tam konsensusu doszlismy, ale to nie wazne, wazne ze wyszlam z roli matki! nie mowie mu w co ma sie ubrac, jak ma sie obciac i to wszystko dzisiaj mi siadlo, ze to o to chodziło. i jestem zdumiona tym jak to pracuje sobie w polu, mimo nieswiadomosci mojej co sie zadziewa – to sie zadziewa. takze zasiane zarenko, informacja dzisiaj znalazla mózg, odfajkowane ;-) ciao! <3
:) :)
Od kilku lat moim rytuałem jest wieczorne (tuż przed snem) dziękowanie sobie, swojemu ciału za cały caluśki dzień.
Na koniec dnia zapraszam do siebie przypominanie sobie tego, co dane mi było przeżyć i dziękuję sobie za swój udział oraz mojemu ciału, dzięki któremu doświadczyłam to, co doświadczyłam.
Szczególnie za to, co było trudne dla umysłu i niewygodne dla umysłu.. ale..jak najbardziej z radością doceniam swoje nawet maluśkie sukcesy:-)
Jestem też w tym czasie w podziękowaniu tym wszystkim ludziom i zwierzętom, które towarzyszyły mi w ciągu dnia.
Pilnuję też z łagodnością, aby ostatnie chwile (godzina lub trochę więcej) przed snem, była poza kontaktem z komputerem i telefonem. Aby ten wieczorny czas był wypełniony łagodnością w muzyce, w słowie i w obecności.
Rano, zaraz po obudzeniu jestem w podziękowaniu całemu Wszechświatowi za spędzoną noc.. za to, co stało się w ciągu nocy, za treści snu, za przebudzenia, za myśli czy emocje które sie pojawiły.
Zanim otwieram nocy witam się z moim ciałem, całym całuśkim:-) wyrażam swoją podziękę za każdą część mnie.. i zapraszam siebie do otwarcia na dzień z intencją:
Ten dzień, już od teraz jest dla mnie darem, dzięki któremu doświadczam i otrzymuję jeszcze więcej dobra, miłości i harmonii. I ja mnożę się z całym Światem Dobrem, Miłością i harmonią. Na moje 100%. Tak wybieram Ja:-)
Nidy nie wiem jakie to jest to moje 100%.. po prostu wybieram siebie i swoje 100% bycia w uważności.
I dopiero wtedy otwieram oczy.
Daję sobie jeszcze chwilkę na poczucie się samej siebie w ciele i w odczuwaniu i.. powoli wchodzę w dzień.
Chyba dłużej piszę, niż trwa ta moja codzienna wieczorna i poranna praktyka .
Miewam oczywiście też takie momenty, w których mam naprawdę trudne i ciężkie dni czy noce, kiedy boli na ciele lub w umyśle.
Jest dla mnie naprawdę błogosławieństwem praktykowanie tych rytuałów. za każdym razem (szczególnie właśnie wtedy) czuję jak jestem i w jakim miejscu jestem.
I daję sobie umiłowanie za to w jakiej jestem jakości, dobrej, trudnej, cudownej czy smuteczkowej. Bo to jestem ja.
Piękne! Uwielbiamy.
Już dawno złapałam się na rolach jakie odgrywam w swoim życiu. Miałam wrażenie, że jestem w ciągłym schemacie. To zaczęło się zmieniać, odkąd poświęcam sobie więcej czasu na sport. Inaczej podchodzę do danego dnia.
Nie wiem dlaczego, ale mało pamiętam ze swojego dzieciństwa. To znaczy stosunek moich rodziców do nas. Nie było przemocy, ale raczej obojętność, każdy z moich rodziców robił swoje. Z perspektywy czasu wiem, że bardzo brakowało mi wspólnego spędzania wieczorów, nie graliśmy w gry, nie rozmawialiśmy, nie jedliśmy wspólnej kolacji. A po latach z tego powodu poczułam wielką pustkę.
Przyjęłam te role, zdecydowanie po rodzicach.
I wisienka na torcie;) praca. Jest coraz gorzej, tutaj zdecydowanie mamy swoje role, jak w schemacie. Moja rola z czasem zaczęła się mijać ze studiami jakie skończyłam. To znaczny, lubię prowadzić swoje lekcje, być wychowawcą. Ale poza tym mamy mnóstwo innych dziwnych ;) obowiązków, które nie sprawiają mi przyjemności.
To jest niesamowite jak mocno to czuję, że nie pasuję do roli bycia nauczycielem w dzisiejszych czasach;)
To są bardzo ważne odkrycia. Ta obojętność jak piszesz i pustka, będzie istotna w miesiącu 5 naszej pracy, kiedy będziemy pracować nad odrzuceniem i samotnością <3 Pytanie – dotyczące pracy – dlaczego jeśli ta rola Ci nie pasuje, nadal w niej jesteś? Zawsze możesz sobie nadać nową z nowym znaczeniem, nadal korzystając z bagażu doświadczeń :)
Witam,
Moje nawyki czy cele kiedyś jak sobie stawiałam to szybko się wypalałam bo traktowałam to jak przymus. Niedawno odkryłam jak sobie coś postanawiam to przecież ja to chcę nie muszę i mówię do siebie robisz to dla siebie bo tak chcesz. Wasze słowo RYTUAŁ jeszcze bardziej do mnie przemówił.
Jakie role, po analizie pytań zobaczyłam rolę mojej mamy jako męczennika, a ja stałam się buntownikiem bo nie zgadzałam się z tym, a z czasem sama weszłam w rolę zbawiciela teraz zobaczyłam tą zależność. Przyjmuję rolę JA JESTEM
Energia ostatnie czasy właśnie byłam wypalona ze wszystkich energii i od jakiegoś czasu powiedziałam do siebie odpuść, nic na siłę , ale miałam momenty poczucia winy że się leniem. Dzisiaj wiem, że daję sobie czas na MAGIĘ
Cudownie :) Fajne obserwacje i praca nad sobą.
Bez względu jak długo i jak mocno będę negować rodziców wniosek podsumowujący jest jeden. O kurcze! mam w sobie to co mnie wkurza zarówno w mamie jak i w tacie. Jestem nauczycielką jak moja mama. Z podobną pasją do tego zawodu. Ile jest jednak w tym tak naprawdę mojego skoro czuję się tak totalnie wypalona???. Z drugie strony na pytanie jaki zawód bym dzisiaj wybrała bez zastanowienia odpowiadam- nauczyciel.
Warto to uznać i pokochać tę część siebie :)
Witajcie!
Tak myślę i myślę i nagle zdałam sobie sprawę z tego, że wchodzę w rolę w taki sposób, jaki uważam, że być powinno. Oznacza to taki jakiego nie doświadczyłam i nie widziałam w domu rodzinnym. To trudne i wyczerpujące zadanie, a jednocześnie – złapałam się na tym-, że nieco w stylu służebnym, czyli żeby inni byli zadowoleni. Chyba pogubiłam w tym wszystkim siebie. Smutne..
Pozdrawiam!
Na początku może być smutne, ale zobacz jaką możliwość Ci daje na transformację to, że już masz to uświadomione. :) Teraz krok po kroku zaczynasz tworzyć nowe reguły w relacji ze sobą i z innymi.
Bardzo podoba mi się zamiana nawyku na rytuał, tym bardziej że słowo nawyk nie bardzo mi pasowało do np. porannej praktyki jogi, ponieważ dla mnie to coś więcej. Teraz mogę zmienić w rytuały inne codzienne czynności i będą dla mnie przyjemniejsze.
Jeśli chodzi o ćwiczenie to nie chciałam żeby mój związek wyglądał tak jak moich rodziców czyli taki typowy podział ról damskich męskich, widzę też że moja mama myślała zawsze o sobie na końcu, najpierw potrzeby taty i nasze a potem ona. W moim związku inaczej dzielimy się obowiązkami ale widzę u mnie dużo kalek z zachowań mojego taty (tych których najbardziej nie lubiłam).
Jestem mamą ale nie tylko dla mojej córki ale czasem dla mojego partnera i uświadomiłam to sobie dopiero teraz.
Moja najtrudniejsza rola to praca, szczególnie że od pewnego czasu zupełnie nie czuję że to moje miejsce i nie mogę i nie chcę udawać że jest ok i pewnie dlatego czuję się ostatnio zmęczona i fizyczne i mentalnie. Zaczęłam sobie pozwalać na więcej odpoczynku (teraz wiem że na magię) i wiem że czeka mnie dużo zmiana ale jeszcze nie wiem w którym pójść kierunku.
Cierpliwie rób swoje i dawaj tę przestrzeń na magię a kierunek się wyjawi <3
Rola bycia zależną od męża jest ogromnym odkryciem. A nie było by tego gdyby nie Twoje pytanie/stwierdzenie Sylwia, że boję się być samicą alfa. Tak jak zawsze innym daję wsparcie, tak czas dać samej sobie 100% wsparcia.
Cieszę się, że przyszła odpowiedź :)
Doszłam do wniosku że cała moja rodzina ma wielką pustkę bycia kochanym przez siebie samego i przez innych. Jakiekolwiek role odgrywali lub dalej odgrywają to brak miłości. Mam tego sporo w sobie od nich i mój mąż ma. Mamy też dzieci i dla nich i kolejnych pokoleń pragnę, mam taką olbrzymią intencje, zalać te puste przestrzenie miłością. To mocno transformujące przekonanie i kawał roboty do zrobienia.
Zmiana nawyków w rytuał jest piękną częścią tej transformacji. Dziękuje.
Ściskam mocno
Monika
:) <3
Pieknie to ujelas: „zalac te puste przestrzenie miloscia”
Tak samo to czuje. Przejelam tak wiele braku, smutku, slabosci… braku milosci w pozornie kochajacej sie rodzinie. Czuje, ze jestem tu po to zeby to zmienic, powoli napelniam siebie miloscia, zeby moc przekazac ja dalej. Dla nas wszytskich.
Właśnie drugi raz jestem w tej lekcji. Genialny pomysł. Już rozkminiam mój dzień po kolei od rana do wieczora jak każdemu nawykowi zmienić perspektywę. Świetna zabawa. Dziękuję dziewczyny.❤️
Moje zycie było super, ale dzięki Wam to super się mnoży i potęguje umożliwiając mi jeszcze więcej i lepiej dzielić je z innymi.
<3
Wow! Genialne te wglądy w siebie przez pryzmat moich nauczycieli i opiekunów. Dzięki temu ćwiczeniu zrozumiałam że mam misję. I że ona była wytyczona od zawsze. I teraz widzę ten szlak. Dziękuję😘💕
:)