Wygląda na to, że nie jesteś zalogowany/a
2024-03-20T00:39:06+01:00
Subscribe
Powiadom o
18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa Korneluk
Ewa Korneluk
13 listopada 2021 20:48

Ten kurs jest dla mnie trudny. Bardzo ciężko mi jest w ogóle sformułować cokolwiek, a potem rozkładać to na czynniki pierwsze. W głowie chaos. Czacha dymi. Ja wiem, ze czas jest umowny, ale tydzień (a właściwie weekend) mi zdecydowanie na zadanie domowe nie wystarczy…

Elżbieta Pabich
Elżbieta Pabich
Reply to  Ewa Korneluk
14 listopada 2021 08:02

Coś napisałam na górze dla Ciebie, ale pisze z tramwaju i nie miałam cierpliwości żeby oznaczyć ;)

Elżbieta Pabich
Elżbieta Pabich
14 listopada 2021 08:00

Ja przy rozpisywaniu w głowie i obmyślaniu na jakim jestem miejscu. Pewnie mi trochę łatwiej, bo jakiś rok temu robiłam sobie pewną mapę wartości i przekonań i zrobiłam teraz aktualizacje i widzę które punkty się zmieniły główne. Ale jestem jeszcze przed tym głównym rozpisaniem.

Natomiast tak po boku pojawiło mi się coś zupełnie innego. Inne myślenie które dotyczy wszystkiego, że ja trochę po ta obfitosc się lękam sięgać. Ja wiem jak tam jest dużo i jak dużo dobrego może być dla mnie. Czy ja to udźwignę.

Zrobiłam piękna medytacje z mamą w nawiązaniu do naszego liva i czuję lekkość i też już kilka rzeczy się zadziało, ale czy trochę lek o tej obfitości powstrzymuje mnie od pisania?

Nie wiem, ale chciałam napisać @Ewa że w trakcie tego chaosu, różne rzeczy mogą się w jakiś nieskoordynowany sposób połączyć. I że trochę odpuszczenie tych rozwiązań z głowy może pomóc.

Dobrego dnia

Elżbieta Pabich
Elżbieta Pabich
Reply to  Elżbieta Pabich
14 listopada 2021 08:01

W sensie od pisania od tego co się zadziało.

Elżbieta Pabich
Elżbieta Pabich
Reply to  Honorata i Sylwia (o rozwoju duchowym)
14 listopada 2021 16:58

Akurat u mnie często następuje taki proces. To zauważyłam przy innych, że ja później do czegoś wracam, bo sobie myślę, że napewno tego dość nie puściłam. I do końca nie wiem czy to jest wyczucie prawdy czy ego, które chce chociaż trochę wrócić do swoich „ustawień fabrycznych”.

Elżbieta Pabich
Elżbieta Pabich
Reply to  Honorata i Sylwia (o rozwoju duchowym)
14 listopada 2021 17:01

Fajnie, że napisałaś (ja to tak odczytalam), że porozpisywac sobie można, ale już gruntownie dotykanie konkretnych przekonań to tyle ile czujemy. Bo chyba rzeczywiście mnie ogrom tej przestrzeni trochę przestraszył.

Gosia
Gosia
14 listopada 2021 21:28

Słuchajcie, jak tylko zaczynam myśleć czego nie chcę, to wpadam w panikę i mam paraliż całego ciała: nie mogę oddychać, mam kulę w brzuchu i strasznie ciężkie ręce, wszystkie myśli są rozbiegane i nie mogę się skupić. Ogarnia mnie wstyd… Już minęło 5 dni a ja nic nie napisałam…
Tak samo boję się sprecyzować czego chcę… I pojawią się myśl 'jak nic nie napiszę, to może powinnam sobie odpuścić drugie spotkanie, bo nie będę miała odrobionego zadania…’ Postanowiłam, że będę na tym drugim spotkaniu, nawet jeśli będę czerwona jak burak ze wstydu.

Kinga Dumna
Kinga Dumna
24 czerwca 2022 18:01

Tak to prawda ten kurs jest trudny, bo nikt nas nie uczył kierowania uwagi i uważności na siebie. — Mnie intuicja bardzo pomogła. Przez pierwsze doby od zakupu słuchałam lekcji od rana do wieczora. Tą lekcję słucham już trzeci raz z arkuszem ćwiczeń i dopiero teraz odhaczyłam; Lekcja ukończona. — Wiedza zawarta w tym kursie bardzo porządkuje moją dotychczasową wiedzę na temat pracy z przekonaniami. — Niesamowita praca. Dziękuję.

Honorata Wartoś
Honorata Wartoś
11 maja 2023 11:24

Zaczęłam wypisywać wszystkiego czego nie mam a chciałabym mieć w relacji ze sobą i doszłam do punktu w którym miałam opisać co mi robi brak tego – pisałam wszystko co mi przychodziło nawet jak to nie było bezpośrednio związane z tym pytaniem.
Wnioski w skrócie:
1) weszłam w małżeństwo jako dziewczynka z jednej opieki pod drugą – przeprowadziłam się do męża i mieszkamy wraz jego ojcem, siostra i jej córkami.

2) Przy pierwszym dziecku jak córka miała ok 1,5 i miałam wrócić do pracy na pół etatu mama miała się nią zająć w dniu kiedy rozmawiałam z szefem o powrocie do pracy dostałam informacje że mama jest chora (lekarze nie dawali jej nadziei – mam leczyła się na różne dolegliwości ale nikt nie przepuszczał, że jest aż tak źle) i nie będzie mogła się nią zająć – przeżyłam szok zarówno z powodu mamy jak i tego, że będę musiała oddać dziecko w obce ręce i dużo innych emocji – zaczęłam szukać z bratem innych alternatywnych sposobów pomocy jej – bardzo dużo energii na to poświęciłam, ale mi się nie udało nie znalazłam na czas czegoś co by jej pomogło, co by uśnieżyło jej ból, był taki moment, jeden raz taka myśl, że lepiej dla niej jak by umarła – po jakim czasie umarła a ja zawiodłam nie udało mi się jej pomóc, nie zdążyłam, mocno odczułam to w tarczycy a i żal do niej że mnie zostawiła kiedy „najbardziej jej potrzebowałam” że zostałam sama z nowymi wyzwania, których się bałam. Pamiętam, że wtedy poczułam że się zamykam jakby jakaś cześć mnie umarła razem z nią – później zaczęłam szukać jak sobie z tym poradzić ale minęło ponad 7 lat a ja sobie z tym nie poradziłam – nie dorosłam nie przyjęłam odpowiedzialności za swoje życie.

3) Oddaliłam się od męża – niespełniam „obowiązków żony – mam bunt jeśli chodzi o gotowania -bardzo tego nie lubię i nie gotuje codziennie typowych obiadów, po przyjściu dziecka, nie spełniam seksualnych oczekiwań i wielu innych. I nawet jak się starałam to ciągle coś nie tak i przestałam się starać.

Jest tego jeszcze bardzo dużo. Różnice z mężem chyba w każdej sferze życia. Moje zafiksowanie na tym, aby się wyprowadzić z tego domu, ale chyba właśnie strach przed odpowiedzialnością przed tym że sobie nie poradzę, że zawiodę, że będę musiała się przyznać że sobie nie radzę, że ta decyzja będzie skutkować tym że będzie ciężka praca że nie będzie czasu dla siebie sprawiła że nawet jak miałam możliwość finansową, aby się wyprowadzić to tego nie zrobiłam…w między czasie na świecie pojawiło się drugie dziecko – zostałam oskarżona, że specjalnie to zrobiłam byłam traktowana jak powietrze prze okres ciąży – wiec skupiłam się na tym aby przygotować się do porodu domowego lotosowego – tu znowu opór męża znowu że sobie coś wymyśliłam a ja cichłam jak najlepiej dla niego chciałam mu dać jak najlepszy start – poród skończył się w szpitalu cesarką – a ja się czułam jak bym zawiodła jakbym nawet nie umiała urodzić dziecka nic nie było tak jak chciałam. Poświęciłam tyle energii żeby przygotować się do tego zbieranie wiedzy, konsultacje kobieta od tych tematów i znowu zawiodłam, nie dałam rady, później problem z imieniem, że znowu wymyśliłam coś dziwnego, później było źle bo nie chwiałam dziecka pościć do żłobka – ja nie byłam gotowa – wykorzystuje, oszczędności, źle że syn ma 2, 5 roku a ja go jeszcze karmie piersią i przez to budzi się kilka razy w nocy i on się nie wysypia, że ja jestem na wakacjach, że nie dość że nie zarabiam to jeszcze przynoszę straty, że tyle co siedzę siedzę w domu to powinnam już wiedzieć czego chce, że sobie wymyśliłam że dziecko będzie miało jakieś urazy psychiczne jak oddamy go do żłobka, wszystkie pomysły jakie mam krytykuje. Mam poczucie że jestem ofiarą narcyza. Przypuszczam że miałam albo mam depresje. Czuje że nie umiem ruszyć dalej. Mam poczucie, że umieram, moje ciało więdnie.

A ja nie umiem sobie z tym poradzić i nawet jak widzę, że może za mało się poświęcam za mało daje mężowi to jak pomyśle że jak mu ulegnę, że będzie jak on chce bo to normalne bo tak jest to mam poczucie że umrę, że stracę siebie.

I że to wszystko moja wina że gdybym się bardziej postarała to on byłby zadowolony. I stawianie siebie jako ofiara a przecież mam tak dobrze…
I może to ja jestem narcyzem, że to ja jestem toksyczna.

Nie umiem podjąć decyzji czy być z nim czy nie, co będzie lepsze dla niego dla mnie dla dzieci. Nie wiem czy w tym miejscu gdzie mieszkam i choć jest dużo przestrzeni, jest wygodnie to nie czuje się u siebie, nie czuje się panią domu to rozpaczliwie chce się wynieść z tego miejsca bo nie wiem czy będę w stanie przepracować tu te wszystkie moje programy zwłaszcza ofiary czy braku odpowiedzialności.

Ja już psychicznie nie wyrabiam, i wiem że to moje pisanie to pozycja ofiary, że potrzebuje się komuś pożalić, że oczekuje zrozumienia wsparcia, akceptacji i sama nie wiem czego jeszcze i mam wyrzuty sumienia, że się tym dziele bo on w gruncie rzeczy nie jest zły stara się jak umie a ja tego nie doceniam.

Jak to poukładać?
Jak być odpowiedzialnym nie tracąc siebie?
Jak zakończyć proces żałoby?
Jak wyjść z tego gdy nawet dzieci nie są wystarczająca motywacją aby działać
Czy muszę stoczyć się na samo dno wszystkiego aby się podnieść i czy mi się uda gdy przetrwanie dnia jest dla mnie wyzwaniem.

Dziękuję, że jesteście i że mogłam to tu napisać

Joanna Banas
Joanna Banas
16 maja 2023 12:31

Hej,obejrzałam dopiero pierwszą część i już jestem mega zachwycona tym kursem!
Bardzo się cieszę że dałyście instrukcję jak robić ustawienia systemowe samodzielnie.
Dla tych którzy nie do końca kumają te ustawienia polecam film: Inna ja ,na netflixie- uważam że pomaga zrozumieć jak one działają.
Pozdrawiam

Karolina Jania
Karolina Jania
2 sierpnia 2023 00:36

hej
Nie za bardzo rozumiem sens ukrytych ustawień – czyli to jest trochę wtedy tak jak w totku – bo nie wiem co z czym. Rozumiem, że jak mam podpisane karteczki to mogę powiązać moje emocje z osobą/wydarzeniem, ale gdy są odwrócone i widzę tylko białą kartkę, to co ma mi to powiedzieć i z czym ja właściwie pracuję wtedy? troche to takie dla mnie wróżenie z fusów… czy mogę zatem prosić o wyjaśnienie, bo może po prostu tego nie zrozumiałam. Temat był podjęty w dyskusji i pytaniach w drugim wideo.