ALCHEMICY PRZEKONAŃ – PODPOWIEDŹ, JAK PRACOWAĆ Z ĆWICZENIEM ZADANYM NA TEN TYDZIEŃ.
Podpowiedź dotyczy części pod tytułem: CO MAM I CO DOCENIAM?
Wezmę na warsztat relację z finansami.
CO MAM I CO DOCENIAM?
mam dar do pisania dobrych tekstów
CO MI TO DAJE?
Świetne oferty sprzedażowe, dobre teksty na media społecznościowe, poczucie że robię to szybko i dobrze
JAKIE PRZEKONANIE MI TO FORMUŁUJE?
Jestem dobrym copywrighterem/ Nikt nie pisze lepszych tekstów ode mnie
WNIOSEK
Moje przekonanie jednocześnie mi służy, bo daje mi poczucie, że ta część pracy ma duży wpływ na moje finanse i jednocześnie może mi przeszkadzać, bo mogę mieć problem ze zlecaniem tekstów dla nas, aby uwolnić swój czas na inne tematy.
JEŚLI brak umiejętności odpuszczania i zlecania jest dla mnie obecnie wyzwaniem i nie umiałabym puszczać kontroli, zaznaczyłabym to sobie jako wzorzec, który chcę ROZBRAJAĆ z jego mocy, aby rozwiązać wewnętrzny konflikt pod tytułem: KOCHAM WOLNOŚĆ, ALE KOCHAM TEŻ KONTROLOWAĆ.
Warto też zwrócić uwagę na zamieszczone w tabeli pod tą częścią pytania dodatkowe i prześledź sobie nasz konkretny przykład z nagrania, aby zyskać większy kontekst i złapać zamysł.
Te pytania dodatkowe wyraźniej pokażą Ci, w jakich konkretnych sytuacjach, np. w relacji z innymi czujesz motywację/ spełnienie/ radość/ dumę i co wtedy do siebie mówisz, gdy to odczuwasz.
Mam nadzieję, że to pomoże w odważnym wyciąganiu wniosków.
H.
Ewa Korneluk
13 listopada 2021 20:48
Ten kurs jest dla mnie trudny. Bardzo ciężko mi jest w ogóle sformułować cokolwiek, a potem rozkładać to na czynniki pierwsze. W głowie chaos. Czacha dymi. Ja wiem, ze czas jest umowny, ale tydzień (a właściwie weekend) mi zdecydowanie na zadanie domowe nie wystarczy…
Kochana to jest cudowna oznaka, że proces się zaczął a umysł i ego, och one mocno stoją na straży i pilnują by nie swoich przekonań, które warunkują ich byt, nie zmieniać. Tak jak pisze Ela Pabich, w trakcie tego początkowego chaosu wychodzi wiele rzeczy. To jest początek procesu dopiero. <3 Puść kontrolę i nie staraj się robić tego z umysłu tylko z czucia.
Elżbieta Pabich
14 listopada 2021 08:00
Ja przy rozpisywaniu w głowie i obmyślaniu na jakim jestem miejscu. Pewnie mi trochę łatwiej, bo jakiś rok temu robiłam sobie pewną mapę wartości i przekonań i zrobiłam teraz aktualizacje i widzę które punkty się zmieniły główne. Ale jestem jeszcze przed tym głównym rozpisaniem.
Natomiast tak po boku pojawiło mi się coś zupełnie innego. Inne myślenie które dotyczy wszystkiego, że ja trochę po ta obfitosc się lękam sięgać. Ja wiem jak tam jest dużo i jak dużo dobrego może być dla mnie. Czy ja to udźwignę.
Zrobiłam piękna medytacje z mamą w nawiązaniu do naszego liva i czuję lekkość i też już kilka rzeczy się zadziało, ale czy trochę lek o tej obfitości powstrzymuje mnie od pisania?
Nie wiem, ale chciałam napisać @Ewa że w trakcie tego chaosu, różne rzeczy mogą się w jakiś nieskoordynowany sposób połączyć. I że trochę odpuszczenie tych rozwiązań z głowy może pomóc.
Dzięki Ela.
Tu nie chodzi raczej o łatwiej, czy trudniej, tylko jak mocno jest się już gotowym na ujrzenie pewnych rzeczy i puszczenie ich.
Czasem, a nawet często jest tak, że najpierw coś słyszymy, potem uważamy że to wiemy i to już powinno zrobić robotę, a dopiero przy odpowiednim poszerzeniu świadomości, rozbrojeniu ego i puszczeniu kontroli, przychodzi moment gotowości na puszczenie i transformację przekonania :)
I wtedy mamy jak to nazywamy w swoim slangu, skok kwantowy w rozwoju, acha momenty i widzimy jak kurczowo sami sobie uniemożliwialiśmy zmianę :)
Akurat u mnie często następuje taki proces. To zauważyłam przy innych, że ja później do czegoś wracam, bo sobie myślę, że napewno tego dość nie puściłam. I do końca nie wiem czy to jest wyczucie prawdy czy ego, które chce chociaż trochę wrócić do swoich „ustawień fabrycznych”.
Honorata i Sylwia (o rozwoju duchowym)
Autor
14 listopada 2021 09:49
Takie moje spostrzeżenie po paru dniach
Czasem, a nawet często jest tak, że najpierw coś słyszymy, potem uważamy że to wiemy i to już powinno zrobić robotę.
Najgorzej z mojej perspektywy jest już wiedzieć, bo duchowe ego i umysł wtedy mają niezłe oręże do tego, żeby nie pozwolić nam wejść głębiej.
Bedziemy wtedy w takiej duchowej dumie: już tyle wiem, już robię to i owo. Jestem taka czy taki uduchowiony bo…
Choć z boku bardzo dobrze widać po naszych zachowaniach, pytaniach, reakcjach np. na ludzkie zachowania czy wydarzenia, czy też po tym co mówimy, po ocenie innych, które mało mają wspólnego z duchowością ,której fundamentem jest miłość bezwarunkowa ( a więc i pełna akceptacja), widać, że jeszcze wiele przekonań niewspierających w nas siedzi.
A okazuje się po czasie, ze dopiero przy odpowiednim poszerzeniu świadomości, rozbrojeniu ego i puszczeniu kontroli, przychodzi moment gotowości na puszczenie i transformację danego przekonania :)
I wtedy mamy jak to nazywamy w swoim slangu, skok kwantowy w rozwoju, acha momenty i widzimy jak kurczowo sami sobie uniemożliwialiśmy zmianę :)
Obecnie u każdego czy to dostrzega, czy nie trwa proces po tym co usłyszał i z czym się mierzy podczas ćwiczeń z dnia pierwszego.
I tak przy okazji możecie odkryć, że pod powierzchnią przekonania, które znacie i z którym przyszliście, kryje się inne, na bazie którego powstały kolejne.
Dlatego tak ważne jest aby dać sobie czas na tę pracę i zadziewanie się procesu.
I zaufanie temu procesowi.
Pamiętajcie też, że dnia drugiego przejdziemy do pracy z tym co odkryjecie na temat tego gdze teraz jesteście, co macie, a czego nie, jeśli chodzi o wasze przekonania.
I wtedy zaczniemy pracować nad transformacją.
To ma wam posłużyć można powiedzieć na zawsze, do pracy przekonaniami, nie na chwilę z jednym którego nie lubicie i akurat wam przeszkadza.
I tak kiedy rusza się do tej pracy, to wypływa kupa cieni, a naszemu ego oczywiście się to nie podoba i najchętniej by od tego uciekło. Oczywiście podając bardzo logiczne argumenty :)
Odwagi więc.
Ja właśnie siadam sobie z kolejną sferą i wiecie, więcej niż 2 nie dotknę, bo już widzę że dokopuję się do takich głęboko skrywanych przekonań, że wolę sobie je rozpracować i od nich się nie odwracać by potem nie musieć odrabiać podobnych lekcji :)
S
Fajnie, że napisałaś (ja to tak odczytalam), że porozpisywac sobie można, ale już gruntownie dotykanie konkretnych przekonań to tyle ile czujemy. Bo chyba rzeczywiście mnie ogrom tej przestrzeni trochę przestraszył.
Gosia
14 listopada 2021 21:28
Słuchajcie, jak tylko zaczynam myśleć czego nie chcę, to wpadam w panikę i mam paraliż całego ciała: nie mogę oddychać, mam kulę w brzuchu i strasznie ciężkie ręce, wszystkie myśli są rozbiegane i nie mogę się skupić. Ogarnia mnie wstyd… Już minęło 5 dni a ja nic nie napisałam…
Tak samo boję się sprecyzować czego chcę… I pojawią się myśl 'jak nic nie napiszę, to może powinnam sobie odpuścić drugie spotkanie, bo nie będę miała odrobionego zadania…’ Postanowiłam, że będę na tym drugim spotkaniu, nawet jeśli będę czerwona jak burak ze wstydu.
Emocje – warto je obserwować :) I dobrze, że podjęłaś wobec siebie postanowienie o tym, że będziesz. W każdym razie pamiętaj, że to jest gra umysłu aby pozostać w starym <3
Kinga Dumna
24 czerwca 2022 18:01
Tak to prawda ten kurs jest trudny, bo nikt nas nie uczył kierowania uwagi i uważności na siebie. — Mnie intuicja bardzo pomogła. Przez pierwsze doby od zakupu słuchałam lekcji od rana do wieczora. Tą lekcję słucham już trzeci raz z arkuszem ćwiczeń i dopiero teraz odhaczyłam; Lekcja ukończona. — Wiedza zawarta w tym kursie bardzo porządkuje moją dotychczasową wiedzę na temat pracy z przekonaniami. — Niesamowita praca. Dziękuję.
Zaczęłam wypisywać wszystkiego czego nie mam a chciałabym mieć w relacji ze sobą i doszłam do punktu w którym miałam opisać co mi robi brak tego – pisałam wszystko co mi przychodziło nawet jak to nie było bezpośrednio związane z tym pytaniem.
Wnioski w skrócie:
1) weszłam w małżeństwo jako dziewczynka z jednej opieki pod drugą – przeprowadziłam się do męża i mieszkamy wraz jego ojcem, siostra i jej córkami.
2) Przy pierwszym dziecku jak córka miała ok 1,5 i miałam wrócić do pracy na pół etatu mama miała się nią zająć w dniu kiedy rozmawiałam z szefem o powrocie do pracy dostałam informacje że mama jest chora (lekarze nie dawali jej nadziei – mam leczyła się na różne dolegliwości ale nikt nie przepuszczał, że jest aż tak źle) i nie będzie mogła się nią zająć – przeżyłam szok zarówno z powodu mamy jak i tego, że będę musiała oddać dziecko w obce ręce i dużo innych emocji – zaczęłam szukać z bratem innych alternatywnych sposobów pomocy jej – bardzo dużo energii na to poświęciłam, ale mi się nie udało nie znalazłam na czas czegoś co by jej pomogło, co by uśnieżyło jej ból, był taki moment, jeden raz taka myśl, że lepiej dla niej jak by umarła – po jakim czasie umarła a ja zawiodłam nie udało mi się jej pomóc, nie zdążyłam, mocno odczułam to w tarczycy a i żal do niej że mnie zostawiła kiedy „najbardziej jej potrzebowałam” że zostałam sama z nowymi wyzwania, których się bałam. Pamiętam, że wtedy poczułam że się zamykam jakby jakaś cześć mnie umarła razem z nią – później zaczęłam szukać jak sobie z tym poradzić ale minęło ponad 7 lat a ja sobie z tym nie poradziłam – nie dorosłam nie przyjęłam odpowiedzialności za swoje życie.
3) Oddaliłam się od męża – niespełniam „obowiązków żony – mam bunt jeśli chodzi o gotowania -bardzo tego nie lubię i nie gotuje codziennie typowych obiadów, po przyjściu dziecka, nie spełniam seksualnych oczekiwań i wielu innych. I nawet jak się starałam to ciągle coś nie tak i przestałam się starać.
Jest tego jeszcze bardzo dużo. Różnice z mężem chyba w każdej sferze życia. Moje zafiksowanie na tym, aby się wyprowadzić z tego domu, ale chyba właśnie strach przed odpowiedzialnością przed tym że sobie nie poradzę, że zawiodę, że będę musiała się przyznać że sobie nie radzę, że ta decyzja będzie skutkować tym że będzie ciężka praca że nie będzie czasu dla siebie sprawiła że nawet jak miałam możliwość finansową, aby się wyprowadzić to tego nie zrobiłam…w między czasie na świecie pojawiło się drugie dziecko – zostałam oskarżona, że specjalnie to zrobiłam byłam traktowana jak powietrze prze okres ciąży – wiec skupiłam się na tym aby przygotować się do porodu domowego lotosowego – tu znowu opór męża znowu że sobie coś wymyśliłam a ja cichłam jak najlepiej dla niego chciałam mu dać jak najlepszy start – poród skończył się w szpitalu cesarką – a ja się czułam jak bym zawiodła jakbym nawet nie umiała urodzić dziecka nic nie było tak jak chciałam. Poświęciłam tyle energii żeby przygotować się do tego zbieranie wiedzy, konsultacje kobieta od tych tematów i znowu zawiodłam, nie dałam rady, później problem z imieniem, że znowu wymyśliłam coś dziwnego, później było źle bo nie chwiałam dziecka pościć do żłobka – ja nie byłam gotowa – wykorzystuje, oszczędności, źle że syn ma 2, 5 roku a ja go jeszcze karmie piersią i przez to budzi się kilka razy w nocy i on się nie wysypia, że ja jestem na wakacjach, że nie dość że nie zarabiam to jeszcze przynoszę straty, że tyle co siedzę siedzę w domu to powinnam już wiedzieć czego chce, że sobie wymyśliłam że dziecko będzie miało jakieś urazy psychiczne jak oddamy go do żłobka, wszystkie pomysły jakie mam krytykuje. Mam poczucie że jestem ofiarą narcyza. Przypuszczam że miałam albo mam depresje. Czuje że nie umiem ruszyć dalej. Mam poczucie, że umieram, moje ciało więdnie.
A ja nie umiem sobie z tym poradzić i nawet jak widzę, że może za mało się poświęcam za mało daje mężowi to jak pomyśle że jak mu ulegnę, że będzie jak on chce bo to normalne bo tak jest to mam poczucie że umrę, że stracę siebie.
I że to wszystko moja wina że gdybym się bardziej postarała to on byłby zadowolony. I stawianie siebie jako ofiara a przecież mam tak dobrze…
I może to ja jestem narcyzem, że to ja jestem toksyczna.
Nie umiem podjąć decyzji czy być z nim czy nie, co będzie lepsze dla niego dla mnie dla dzieci. Nie wiem czy w tym miejscu gdzie mieszkam i choć jest dużo przestrzeni, jest wygodnie to nie czuje się u siebie, nie czuje się panią domu to rozpaczliwie chce się wynieść z tego miejsca bo nie wiem czy będę w stanie przepracować tu te wszystkie moje programy zwłaszcza ofiary czy braku odpowiedzialności.
Ja już psychicznie nie wyrabiam, i wiem że to moje pisanie to pozycja ofiary, że potrzebuje się komuś pożalić, że oczekuje zrozumienia wsparcia, akceptacji i sama nie wiem czego jeszcze i mam wyrzuty sumienia, że się tym dziele bo on w gruncie rzeczy nie jest zły stara się jak umie a ja tego nie doceniam.
Jak to poukładać?
Jak być odpowiedzialnym nie tracąc siebie?
Jak zakończyć proces żałoby?
Jak wyjść z tego gdy nawet dzieci nie są wystarczająca motywacją aby działać
Czy muszę stoczyć się na samo dno wszystkiego aby się podnieść i czy mi się uda gdy przetrwanie dnia jest dla mnie wyzwaniem.
Dziękuję, że jesteście i że mogłam to tu napisać
Joanna Banas
16 maja 2023 12:31
Hej,obejrzałam dopiero pierwszą część i już jestem mega zachwycona tym kursem!
Bardzo się cieszę że dałyście instrukcję jak robić ustawienia systemowe samodzielnie.
Dla tych którzy nie do końca kumają te ustawienia polecam film: Inna ja ,na netflixie- uważam że pomaga zrozumieć jak one działają.
Pozdrawiam
Karolina Jania
2 sierpnia 2023 00:36
hej
Nie za bardzo rozumiem sens ukrytych ustawień – czyli to jest trochę wtedy tak jak w totku – bo nie wiem co z czym. Rozumiem, że jak mam podpisane karteczki to mogę powiązać moje emocje z osobą/wydarzeniem, ale gdy są odwrócone i widzę tylko białą kartkę, to co ma mi to powiedzieć i z czym ja właściwie pracuję wtedy? troche to takie dla mnie wróżenie z fusów… czy mogę zatem prosić o wyjaśnienie, bo może po prostu tego nie zrozumiałam. Temat był podjęty w dyskusji i pytaniach w drugim wideo.
Ukryte ustawienia sprawiają, że masz odpowiedz czystą bez wpływu twoich emocji, czy umysłu. O to chodzi w ustawieniach by czytać z pola energii, a nie z tego co byśmy chcieli czy tego co narzucamy przez swoje emocje i mysli ;)
ALCHEMICY PRZEKONAŃ – PODPOWIEDŹ, JAK PRACOWAĆ Z ĆWICZENIEM ZADANYM NA TEN TYDZIEŃ.
Podpowiedź dotyczy części pod tytułem: CO MAM I CO DOCENIAM?
Wezmę na warsztat relację z finansami.
CO MAM I CO DOCENIAM?
mam dar do pisania dobrych tekstów
CO MI TO DAJE?
Świetne oferty sprzedażowe, dobre teksty na media społecznościowe, poczucie że robię to szybko i dobrze
JAKIE PRZEKONANIE MI TO FORMUŁUJE?
Jestem dobrym copywrighterem/ Nikt nie pisze lepszych tekstów ode mnie
WNIOSEK
Moje przekonanie jednocześnie mi służy, bo daje mi poczucie, że ta część pracy ma duży wpływ na moje finanse i jednocześnie może mi przeszkadzać, bo mogę mieć problem ze zlecaniem tekstów dla nas, aby uwolnić swój czas na inne tematy.
JEŚLI brak umiejętności odpuszczania i zlecania jest dla mnie obecnie wyzwaniem i nie umiałabym puszczać kontroli, zaznaczyłabym to sobie jako wzorzec, który chcę ROZBRAJAĆ z jego mocy, aby rozwiązać wewnętrzny konflikt pod tytułem: KOCHAM WOLNOŚĆ, ALE KOCHAM TEŻ KONTROLOWAĆ.
Warto też zwrócić uwagę na zamieszczone w tabeli pod tą częścią pytania dodatkowe i prześledź sobie nasz konkretny przykład z nagrania, aby zyskać większy kontekst i złapać zamysł.
Te pytania dodatkowe wyraźniej pokażą Ci, w jakich konkretnych sytuacjach, np. w relacji z innymi czujesz motywację/ spełnienie/ radość/ dumę i co wtedy do siebie mówisz, gdy to odczuwasz.
Mam nadzieję, że to pomoże w odważnym wyciąganiu wniosków.
H.
Ten kurs jest dla mnie trudny. Bardzo ciężko mi jest w ogóle sformułować cokolwiek, a potem rozkładać to na czynniki pierwsze. W głowie chaos. Czacha dymi. Ja wiem, ze czas jest umowny, ale tydzień (a właściwie weekend) mi zdecydowanie na zadanie domowe nie wystarczy…
Coś napisałam na górze dla Ciebie, ale pisze z tramwaju i nie miałam cierpliwości żeby oznaczyć ;)
Kochana to jest cudowna oznaka, że proces się zaczął a umysł i ego, och one mocno stoją na straży i pilnują by nie swoich przekonań, które warunkują ich byt, nie zmieniać. Tak jak pisze Ela Pabich, w trakcie tego początkowego chaosu wychodzi wiele rzeczy. To jest początek procesu dopiero. <3 Puść kontrolę i nie staraj się robić tego z umysłu tylko z czucia.
Ja przy rozpisywaniu w głowie i obmyślaniu na jakim jestem miejscu. Pewnie mi trochę łatwiej, bo jakiś rok temu robiłam sobie pewną mapę wartości i przekonań i zrobiłam teraz aktualizacje i widzę które punkty się zmieniły główne. Ale jestem jeszcze przed tym głównym rozpisaniem.
Natomiast tak po boku pojawiło mi się coś zupełnie innego. Inne myślenie które dotyczy wszystkiego, że ja trochę po ta obfitosc się lękam sięgać. Ja wiem jak tam jest dużo i jak dużo dobrego może być dla mnie. Czy ja to udźwignę.
Zrobiłam piękna medytacje z mamą w nawiązaniu do naszego liva i czuję lekkość i też już kilka rzeczy się zadziało, ale czy trochę lek o tej obfitości powstrzymuje mnie od pisania?
Nie wiem, ale chciałam napisać @Ewa że w trakcie tego chaosu, różne rzeczy mogą się w jakiś nieskoordynowany sposób połączyć. I że trochę odpuszczenie tych rozwiązań z głowy może pomóc.
Dobrego dnia
W sensie od pisania od tego co się zadziało.
Dzięki Ela.
Tu nie chodzi raczej o łatwiej, czy trudniej, tylko jak mocno jest się już gotowym na ujrzenie pewnych rzeczy i puszczenie ich.
Czasem, a nawet często jest tak, że najpierw coś słyszymy, potem uważamy że to wiemy i to już powinno zrobić robotę, a dopiero przy odpowiednim poszerzeniu świadomości, rozbrojeniu ego i puszczeniu kontroli, przychodzi moment gotowości na puszczenie i transformację przekonania :)
I wtedy mamy jak to nazywamy w swoim slangu, skok kwantowy w rozwoju, acha momenty i widzimy jak kurczowo sami sobie uniemożliwialiśmy zmianę :)
Akurat u mnie często następuje taki proces. To zauważyłam przy innych, że ja później do czegoś wracam, bo sobie myślę, że napewno tego dość nie puściłam. I do końca nie wiem czy to jest wyczucie prawdy czy ego, które chce chociaż trochę wrócić do swoich „ustawień fabrycznych”.
Takie moje spostrzeżenie po paru dniach
Czasem, a nawet często jest tak, że najpierw coś słyszymy, potem uważamy że to wiemy i to już powinno zrobić robotę.
Najgorzej z mojej perspektywy jest już wiedzieć, bo duchowe ego i umysł wtedy mają niezłe oręże do tego, żeby nie pozwolić nam wejść głębiej.
Bedziemy wtedy w takiej duchowej dumie: już tyle wiem, już robię to i owo. Jestem taka czy taki uduchowiony bo…
Choć z boku bardzo dobrze widać po naszych zachowaniach, pytaniach, reakcjach np. na ludzkie zachowania czy wydarzenia, czy też po tym co mówimy, po ocenie innych, które mało mają wspólnego z duchowością ,której fundamentem jest miłość bezwarunkowa ( a więc i pełna akceptacja), widać, że jeszcze wiele przekonań niewspierających w nas siedzi.
A okazuje się po czasie, ze dopiero przy odpowiednim poszerzeniu świadomości, rozbrojeniu ego i puszczeniu kontroli, przychodzi moment gotowości na puszczenie i transformację danego przekonania :)
I wtedy mamy jak to nazywamy w swoim slangu, skok kwantowy w rozwoju, acha momenty i widzimy jak kurczowo sami sobie uniemożliwialiśmy zmianę :)
Obecnie u każdego czy to dostrzega, czy nie trwa proces po tym co usłyszał i z czym się mierzy podczas ćwiczeń z dnia pierwszego.
I tak przy okazji możecie odkryć, że pod powierzchnią przekonania, które znacie i z którym przyszliście, kryje się inne, na bazie którego powstały kolejne.
Dlatego tak ważne jest aby dać sobie czas na tę pracę i zadziewanie się procesu.
I zaufanie temu procesowi.
Pamiętajcie też, że dnia drugiego przejdziemy do pracy z tym co odkryjecie na temat tego gdze teraz jesteście, co macie, a czego nie, jeśli chodzi o wasze przekonania.
I wtedy zaczniemy pracować nad transformacją.
To ma wam posłużyć można powiedzieć na zawsze, do pracy przekonaniami, nie na chwilę z jednym którego nie lubicie i akurat wam przeszkadza.
I tak kiedy rusza się do tej pracy, to wypływa kupa cieni, a naszemu ego oczywiście się to nie podoba i najchętniej by od tego uciekło. Oczywiście podając bardzo logiczne argumenty :)
Odwagi więc.
Ja właśnie siadam sobie z kolejną sferą i wiecie, więcej niż 2 nie dotknę, bo już widzę że dokopuję się do takich głęboko skrywanych przekonań, że wolę sobie je rozpracować i od nich się nie odwracać by potem nie musieć odrabiać podobnych lekcji :)
S
Fajnie, że napisałaś (ja to tak odczytalam), że porozpisywac sobie można, ale już gruntownie dotykanie konkretnych przekonań to tyle ile czujemy. Bo chyba rzeczywiście mnie ogrom tej przestrzeni trochę przestraszył.
Słuchajcie, jak tylko zaczynam myśleć czego nie chcę, to wpadam w panikę i mam paraliż całego ciała: nie mogę oddychać, mam kulę w brzuchu i strasznie ciężkie ręce, wszystkie myśli są rozbiegane i nie mogę się skupić. Ogarnia mnie wstyd… Już minęło 5 dni a ja nic nie napisałam…
Tak samo boję się sprecyzować czego chcę… I pojawią się myśl 'jak nic nie napiszę, to może powinnam sobie odpuścić drugie spotkanie, bo nie będę miała odrobionego zadania…’ Postanowiłam, że będę na tym drugim spotkaniu, nawet jeśli będę czerwona jak burak ze wstydu.
Emocje – warto je obserwować :) I dobrze, że podjęłaś wobec siebie postanowienie o tym, że będziesz. W każdym razie pamiętaj, że to jest gra umysłu aby pozostać w starym <3
Tak to prawda ten kurs jest trudny, bo nikt nas nie uczył kierowania uwagi i uważności na siebie. — Mnie intuicja bardzo pomogła. Przez pierwsze doby od zakupu słuchałam lekcji od rana do wieczora. Tą lekcję słucham już trzeci raz z arkuszem ćwiczeń i dopiero teraz odhaczyłam; Lekcja ukończona. — Wiedza zawarta w tym kursie bardzo porządkuje moją dotychczasową wiedzę na temat pracy z przekonaniami. — Niesamowita praca. Dziękuję.
I pięknie każdy działa własnym rytmem :)
Zaczęłam wypisywać wszystkiego czego nie mam a chciałabym mieć w relacji ze sobą i doszłam do punktu w którym miałam opisać co mi robi brak tego – pisałam wszystko co mi przychodziło nawet jak to nie było bezpośrednio związane z tym pytaniem.
Wnioski w skrócie:
1) weszłam w małżeństwo jako dziewczynka z jednej opieki pod drugą – przeprowadziłam się do męża i mieszkamy wraz jego ojcem, siostra i jej córkami.
2) Przy pierwszym dziecku jak córka miała ok 1,5 i miałam wrócić do pracy na pół etatu mama miała się nią zająć w dniu kiedy rozmawiałam z szefem o powrocie do pracy dostałam informacje że mama jest chora (lekarze nie dawali jej nadziei – mam leczyła się na różne dolegliwości ale nikt nie przepuszczał, że jest aż tak źle) i nie będzie mogła się nią zająć – przeżyłam szok zarówno z powodu mamy jak i tego, że będę musiała oddać dziecko w obce ręce i dużo innych emocji – zaczęłam szukać z bratem innych alternatywnych sposobów pomocy jej – bardzo dużo energii na to poświęciłam, ale mi się nie udało nie znalazłam na czas czegoś co by jej pomogło, co by uśnieżyło jej ból, był taki moment, jeden raz taka myśl, że lepiej dla niej jak by umarła – po jakim czasie umarła a ja zawiodłam nie udało mi się jej pomóc, nie zdążyłam, mocno odczułam to w tarczycy a i żal do niej że mnie zostawiła kiedy „najbardziej jej potrzebowałam” że zostałam sama z nowymi wyzwania, których się bałam. Pamiętam, że wtedy poczułam że się zamykam jakby jakaś cześć mnie umarła razem z nią – później zaczęłam szukać jak sobie z tym poradzić ale minęło ponad 7 lat a ja sobie z tym nie poradziłam – nie dorosłam nie przyjęłam odpowiedzialności za swoje życie.
3) Oddaliłam się od męża – niespełniam „obowiązków żony – mam bunt jeśli chodzi o gotowania -bardzo tego nie lubię i nie gotuje codziennie typowych obiadów, po przyjściu dziecka, nie spełniam seksualnych oczekiwań i wielu innych. I nawet jak się starałam to ciągle coś nie tak i przestałam się starać.
Jest tego jeszcze bardzo dużo. Różnice z mężem chyba w każdej sferze życia. Moje zafiksowanie na tym, aby się wyprowadzić z tego domu, ale chyba właśnie strach przed odpowiedzialnością przed tym że sobie nie poradzę, że zawiodę, że będę musiała się przyznać że sobie nie radzę, że ta decyzja będzie skutkować tym że będzie ciężka praca że nie będzie czasu dla siebie sprawiła że nawet jak miałam możliwość finansową, aby się wyprowadzić to tego nie zrobiłam…w między czasie na świecie pojawiło się drugie dziecko – zostałam oskarżona, że specjalnie to zrobiłam byłam traktowana jak powietrze prze okres ciąży – wiec skupiłam się na tym aby przygotować się do porodu domowego lotosowego – tu znowu opór męża znowu że sobie coś wymyśliłam a ja cichłam jak najlepiej dla niego chciałam mu dać jak najlepszy start – poród skończył się w szpitalu cesarką – a ja się czułam jak bym zawiodła jakbym nawet nie umiała urodzić dziecka nic nie było tak jak chciałam. Poświęciłam tyle energii żeby przygotować się do tego zbieranie wiedzy, konsultacje kobieta od tych tematów i znowu zawiodłam, nie dałam rady, później problem z imieniem, że znowu wymyśliłam coś dziwnego, później było źle bo nie chwiałam dziecka pościć do żłobka – ja nie byłam gotowa – wykorzystuje, oszczędności, źle że syn ma 2, 5 roku a ja go jeszcze karmie piersią i przez to budzi się kilka razy w nocy i on się nie wysypia, że ja jestem na wakacjach, że nie dość że nie zarabiam to jeszcze przynoszę straty, że tyle co siedzę siedzę w domu to powinnam już wiedzieć czego chce, że sobie wymyśliłam że dziecko będzie miało jakieś urazy psychiczne jak oddamy go do żłobka, wszystkie pomysły jakie mam krytykuje. Mam poczucie że jestem ofiarą narcyza. Przypuszczam że miałam albo mam depresje. Czuje że nie umiem ruszyć dalej. Mam poczucie, że umieram, moje ciało więdnie.
A ja nie umiem sobie z tym poradzić i nawet jak widzę, że może za mało się poświęcam za mało daje mężowi to jak pomyśle że jak mu ulegnę, że będzie jak on chce bo to normalne bo tak jest to mam poczucie że umrę, że stracę siebie.
I że to wszystko moja wina że gdybym się bardziej postarała to on byłby zadowolony. I stawianie siebie jako ofiara a przecież mam tak dobrze…
I może to ja jestem narcyzem, że to ja jestem toksyczna.
Nie umiem podjąć decyzji czy być z nim czy nie, co będzie lepsze dla niego dla mnie dla dzieci. Nie wiem czy w tym miejscu gdzie mieszkam i choć jest dużo przestrzeni, jest wygodnie to nie czuje się u siebie, nie czuje się panią domu to rozpaczliwie chce się wynieść z tego miejsca bo nie wiem czy będę w stanie przepracować tu te wszystkie moje programy zwłaszcza ofiary czy braku odpowiedzialności.
Ja już psychicznie nie wyrabiam, i wiem że to moje pisanie to pozycja ofiary, że potrzebuje się komuś pożalić, że oczekuje zrozumienia wsparcia, akceptacji i sama nie wiem czego jeszcze i mam wyrzuty sumienia, że się tym dziele bo on w gruncie rzeczy nie jest zły stara się jak umie a ja tego nie doceniam.
Jak to poukładać?
Jak być odpowiedzialnym nie tracąc siebie?
Jak zakończyć proces żałoby?
Jak wyjść z tego gdy nawet dzieci nie są wystarczająca motywacją aby działać
Czy muszę stoczyć się na samo dno wszystkiego aby się podnieść i czy mi się uda gdy przetrwanie dnia jest dla mnie wyzwaniem.
Dziękuję, że jesteście i że mogłam to tu napisać
Hej,obejrzałam dopiero pierwszą część i już jestem mega zachwycona tym kursem!
Bardzo się cieszę że dałyście instrukcję jak robić ustawienia systemowe samodzielnie.
Dla tych którzy nie do końca kumają te ustawienia polecam film: Inna ja ,na netflixie- uważam że pomaga zrozumieć jak one działają.
Pozdrawiam
hej
Nie za bardzo rozumiem sens ukrytych ustawień – czyli to jest trochę wtedy tak jak w totku – bo nie wiem co z czym. Rozumiem, że jak mam podpisane karteczki to mogę powiązać moje emocje z osobą/wydarzeniem, ale gdy są odwrócone i widzę tylko białą kartkę, to co ma mi to powiedzieć i z czym ja właściwie pracuję wtedy? troche to takie dla mnie wróżenie z fusów… czy mogę zatem prosić o wyjaśnienie, bo może po prostu tego nie zrozumiałam. Temat był podjęty w dyskusji i pytaniach w drugim wideo.
Ukryte ustawienia sprawiają, że masz odpowiedz czystą bez wpływu twoich emocji, czy umysłu. O to chodzi w ustawieniach by czytać z pola energii, a nie z tego co byśmy chcieli czy tego co narzucamy przez swoje emocje i mysli ;)